poniedziałek, 20 stycznia 2014

Internet nie pyta, Internet rozumie.

Nie żebym miała potrzebę pisania, czegoś tutaj, ale... No nie mam. Nie mam co zrobić z życiem i do kogo gęby otworzyć, to... kolejny bezcelowy comeback.. TA DAAA.
I oczywiście, że nie zaczynam się wyżalać bez powodu. BA, JA JESZCZE NIE ZACZĘŁAM SIĘ WYŻALAĆ, A WIEM JAK TO SIĘ SKOŃCZY. A w ogóle chiałam się wyżalić? Może chcę udawać, że produktywnie spędzam ferie... Nie spędzam. Naprawdę jestem zdesperowana. Przepraszam cię, internecie.
To zaczynając oficjalną fazę bólu dupy- KUŹWA, CZEMU WSZYSTKIE KONCERTY W POLSCE SĄ TAK CHOLERNIE DROGIE.
Po ogłoszeniu Pearl Jamu na Open'erze wymiękłam. Po prostu nie. Dobił mnie Orange Warsaw, bo zgromadził wszystkie koncert jakie kiedyś bardzo chciałam zobaczyć. Dalej chcę. Baa, Orange Warsaw dobija mnie nadal, przez ogłoszenie koncertu PIEPRZONEGO KASABIAN.
Moje życie naprawdę musi nie być trudne, skoro zachowuję się, jakby moim największym problemem była cena biletów na najbardziej skomercjonalizowane imprezy muzyczne w kraju.
Przepraszam cię, internecie.
To wszystko takie dziwne, bo zawsze, żeby coś napisać potrzebowałam motywacji. Motywacji... Pisałam, bo musiałam. Wszystko co pisałam było moją pracą domową. W różnym stopniu, ale było. Na każdym blogu. A teraz nie mam do kogo gęby otworzyć i tworzę chaotyczny post bez żadnej sensownej zawartości i łudzę, się, że nikt nie będzie musiał tego przeczytać. Nikt nie musi. Ale istnieje ryzyko. I za nie przepraszam.
Musi to chyba zabawnie wyglądać. Ten caps lock. Tak bardzo niestabilność emocjonalna.