poniedziałek, 29 lipca 2013

Chowaj ser, bo delfiny przyjdą.

Hyhyhy, wakacyjnych powrotów część druga.
Swoją drogą, kolejny raz zastanawiam się- po grzyba jato właściwie piszę? Zadanie domowe się skończyło, a za chwilę osiągnę poziom pamiętnikowania. A nie radzę sobie na poziomie zwykłego pamiętnika. Pfff, nevermind. Jestem. I zamierzam pisać o moim wielce ciekawym życiu.
Too ten. Obóz wędrowny? Możliwe, że nie chciało mi się dupy ruszać uzasadnienie, ale znowu- nie żałuję. Zawsze, zawsze, ale to zawsze miałam dziwną awersję do...harcerzy, całej otoczki *powiedziała Blue, po spędzeniu dziewięciu lat w ZHP*, nieee- znowu źle ujmuję myśli. To nie jest tak, że coś mi w tym nie pasuje. Gdyby nie pasowało, to dawno bym zrezygnowała, bo co mi szkodzi. Ale jest jeszcze taka zrąbana więź z ludźmi, których, gdyby nie te wszystkie akcje- nie widziała. Tłumaczenie swoich pobudek patriotyzmu, potrzeby siedzenia w lesie i szukania jak najdalszego zadupia zostawię na później. Albo lepiej nie, bo znowu nie umiejąc się wysłowić napiszę coś, czego będę żałować.
I znowu próbując wrócić do tematu- trasa Kielce-Gdańsk, 13 dni, jedna średnio ogarnięta drużyna. Powodzenia. Przynajmniej nie padało. Wróć, padało, kiedy trzeba było udowodnić prawdziwość staroposkiego związku frazeologicznego ,,Pizga, jak w Kieleckim". Staroposkie przysłowie nie mogło być nieuzasadnione \m/
Nauczyłam się...? Pakować dobytek w 4 minuty (no bo kto nie kocha alarmów ewakuacyjnych?), jeść jeden kawałek pizzy w 14 osób, zabezpieczać ser przed delfinami (przydatna umiejętność, radzę poćwiczyć). Teraz mogę umierać w spokoju.
Nie, umierać w spokoju mogłam dopiero, po zobaczeniu przejścia obozu przez plażę nudystów, oglądanie idiotycznie wpatrzonych w piasek harcerzy zaliczam do najbardziej epickich momentów w moim życiu XD
Tak na konieec. Trzy dni w mieszkania w piwnicy, na starówce w Gdańsku. Pan w końcu nie pokazał nam kotków T^T
Yy, Gdańsk, Gdańsk. Wiele razy spotykałam się z opinią, że Katowice, to najbardziej depresyjne Polskie miasto, że u nas cała historia, wojna jest wiecznie nie sprana z murów miasta. Jako rodzima mieszkanka po prostu tego nie zauważam, bo jak, ale nie powiem szary Śląsk, szary, to tak Gdańsk- miasto kolorowe (wbiliśmy prosto na otwarcie Jarmarku Dominikańskiego) sprawia na mnie o wiele bardziej ponure wrażenie. Tak, jakby cała historia, brud i krew uderzały do mnie w jednym momencie. Ale może to takie moje osobiste odczucia...
Obrońcy Dzielni na stadionie. Stylizacja na poważnego dresa w koszulce Ramones'ów jednak nie działa prawidłowo :C
 
O, i jeszcze na odchodnym-Family In Space. Tak zapraszam do odwiedzenia raz na jakiś czas, naprawdę fajna akcja... Żeby tak cały świat, rodzinnie...

piątek, 12 lipca 2013

Hey ho, let's go.

  Tak szczerze mówiąc, to nie lubię wakacji. Albo siedzę na dupie i przez te dwa miesiące nic nie robię, albo czasu nie mam wcale. Niestety (lub stety) użytkuję chwilowo z drugiej opcji- mamusia robi wszystko, zeby pozbyć się mnie na dłużej z domu, to wysyła swe dziecię na obozy. Właściwie nic nie mam do tej formy spędzania czsu, co prawda wymaga to komunikacji z dużą ilością ludzi, co mnie ostatnio wyjątkowo przytłacza, ale.. no, da się żyć. W każdym razie- dzisiaj wróciłam z pierwszego obozu, odbywającego się na Kaszubskim Wypizgaczu. Nie powiem, właściwie ostatnie pół roku zastanawiałam się nad wyjazdem, bo dobra- jeżdżę tam od chyba drugiej, czy trzeciej klasy podstawówki, więc do ludzi zdążyłam się jako tako przyzwyczaić, tylko... No, po prostu jestem leniwa, jak zawsze. A to jednak ma znaczenie na obozie sportowym... Dupa ze mnie, nie sportowiec.
Reasumując (taa, tym słowem podniosłam poziom inteligencji posta)- dobrze, że pojechałam. Ludzie właściwie fajni, trafiłam na zarąbistego opiekuna, który zrobił z nas hardcore'ową grupę minimalistów. DZIEEN KUU JEE MYY. Zaczęłabym teraz narzekać, ale po co. Olłejs luk on de brajt sajd of lajf. Ooo, z pozytywów, to pozdrowienia dla gościa, który na obowiązkowej ( <3 tssa, pozytywy?) dyskotece puścił Blitzkrieg Bop i densował ze mną kameralne, dwuosobowe pogo. Było przynajmniej zabawnie XDD
Następny obóz od poniedziałku. Żeby mi się chciało tak, jak mi się nie chce ;_____;

I ogólnie, to z powrotem wróciła mi faza na Joy Division, nie wiem czy to dobrze, bo przynajmniej na wakacje wolałabym mieć fazę na zespół obracający się w raczej cieplejszych klimatach. Ale cóż, miłość nie wybiera...

Trzymajta się!