poniedziałek, 24 czerwca 2013

Out There.

 Ekhem, no to zacznę od tego, że życie wygrałam w ostatniej chwili, czyli mniej więcej: , Dobra. Za godzinę mamy pociąg, dojedziemy do Katowic w jakies 40 minut, trzeba wziąść z domu rzeczy, dostać się na dworzec, PKP się spóźni, w Warszawa będzie zablokowana, prawdopodobnie spóźnimy się na koncert. Jedziemy, nie?"
Dobra, nie będę opisywać po kolei każdej piosenki, bo obawiam się, że wcześniej pogubiłabym się w prawie 40 utorowej setliście, więc powiem tylko, że mniej więcej po 30 sekundach otwierającego koncert Eight Days a Week czułam, że zlepiają mi się w głowie elementy tej małej układanki, zwanej życiem. Nie ważne, za  jaką biografię muzyka bym się nie wzięła, zawsze występuje ten moment 'znalezienia swojego miejsca w świecie' dzięki danej płycie, piosence, whatever. Ten moment, w którym wiesz, co ze sobą zrobić, jak postrzegać śwait, przy okazji muzykę. Kurde, czegokolwiek by nie słuchać, wpływ Beatlesów jest bardziej lub mniej zauważalny. Ale jest zawsze. I tak, jak nie miałabym szansy w życiu na usłyszenie na żywo całego zespołu, to ten jeden koncert McCartney'a mi to w pełny wynagrodził. Takie niesamowite skupienie szczęścia, wzruszenia i Morrison wie jeszcze podczas tych trzech godzin. Przed koncertem tata zapytał się mnie o ulubioną piosenkę Żuczków. Nie powiem, miałam problem z odpowiedzią, nigdy nie umiałam się na żadną zdecydować i to nie tylko w wypadku tego zespołu. Nie odpowiedziałam. Ale podczas akustycznego wykonania Eleanor Rigby wybór wydawał mi się już oczywisty.
Co jeszcze mogłabym powiedzieć... Przy Live and Let Die poleciało więcej ognia, niż na statystycznym koncercie Rammsteina. A tam, to ognia nie szczędzą.
Czego pod żadnym pozorem nie mogę zapomnieć? Paula próbującego przemawiać po polsku- wspomnienie do przechowywania na zawsze. Nie powiem, wyszło zarąbiście, baa, zdania składane bardziej gramatycznie, niż moje. Ale i tak najlepsze były te proste zdania, typu  <British Accent: On>"Taa piosenka jest dla Dżoona", "Napisałem tą piosenkę dla mojej żony Nansi", "Dobry wieszór, Warszawo!" lub smutne "Musimy już iść." Wyjątkowo smutne. Albo końcowe "Nara" XDD Niby ni, a cieszy.
"I wanted to talk to you in Polish all the time, but your language is very difficult. And here even baby talks in it"- mniej więcej, pewnie bardzo skrótowo, ale po prosu mnie urzekło^^
Co jeszcze? Niesamowita energia Helter Skelter- "You want a rock show?".
Albo:
"How many people is from Warsaw? *whooah* And how many people is NOT from Warsaw? *WHOOAH* ...Me too."
 I niezapominająco jak najbardziej klasycznym NA NANA NANANANA, z kartkami Hey Paul w górze. Tak, jak Hey Jude mogło wyść dobrze, to wyszło genialnie, zajebiście <brakuje mądrych określeń>

Something wyszło po prostu uroczo, inaczej chyba tego nie potrafię nazwać.
                                                "Ta piosenka jest dla Dżoordża."  <3
To ten. Sir McCartney- dziękuję za chwilowo (co się oszukuję- ogólnie) najlepszy koncert w swoim krótkim życiu.

środa, 19 czerwca 2013

Kisiel, arbuz i szybkie wygrywanie życia.

Hyhyhy, słonko świeci, a ja nie mam co ze sobą zrobić, więc zaśmiecam internet.
Tak w ogóle, to zacznę od tego, że jestem obrzydliwie szczęśliwa, na tyle, że przed chwilą przebiegłam się przez osiedle wymachując rękami i krzycząc coś o odnalezieniu miejsca w świecie. Wyrozumiali sąsiedzi. Ale i tak, to była łagodniejsza wersja wyrażania szczęścia, bo pierwszym, co chciałam zrobić było skakanie po balkonie, rozlewając do okoła kisiel malinowy. Tak, przeszly te całe deszcze, a słońce ma na mnie chyba baardzo zły wpływ, się chyba normalnie w szkole przegrzałam. W każdym razie- jeśli w jakiś sposób wygram życie- jadę do Warszawy na McCartneya :D
Na wygrywanie życia został mi właściwie jeden dzień, ale przez przypadek tak wyszło i ma wyjść do końca. Co się oszukuję, jak zwylke nie wyjdzie, ale chyba lepiej, żebym teraz miała swoją małą chwilę szczęścia, niż żebym się miała potem zamartwiać,  nie?
No dobra, żeby tak wesoło do końca nie było, to ja się zaś będę skarżyć na pogodę. Nie pada. Zarąbiście. Tylko, że już chyba te ciągłe deszcze wolałam...
Ale są arbuzy. I truskawki. Arbuzy są wyrąbiste!
NA NA NA NANANANA.
 
_________________
Aaa, a ja jeszcze tak reklamę walnę. Na spam w komentarzach jestem zbyt... no, brakło określenia, nevermind. Ale w każdym razie- nowa porcja literek na Black-Eyed. Tak, jakby się komuś zajrzeć chciało XDD

sobota, 15 czerwca 2013

Dzień dobry, wydaje mi się, że jestem kfiotkiem, mówią na mnie Page, a ja nie mam pomysłu na tytuł.

 Tytuł nie wyjaśnia wiele, a to po prostu bardzo szybki szkic mojej osoby. To ja lepiej zacznę pisać.
PISZĘ LEGALNIE PO POLSKU, A ŻEBY BYŁO ALTERNATYWNIE, TO Z CAPSEM, BO TO PODOBNO FAJNIE. Nevermind, czuję się z tym zarąbiście, bo od początku miałam potrzebę napisania czegoś 'po swojemu', a to wcześniej chyba nie byłby dobry pomysł, bo wtrącać coś tępego, w i tak bezsensownie pisane zadanie domowe, to jak rysowanie kfiotków na marginesie w zeszycie. Znaczy, jest fajnie, ale dopóki nauczyciel nie zbierze zeszytów. Więc się powstrzymywałam i odzywam, dopiero, kiedy wszystko teoretycznie umilkło, czyli po wystawieniu ocen. Nie wiem dlaczego, ale wyjatkowo bawi mnie fakt, że za pisanie tych pierdół mam wpisaną szóstkę z angielskiego na świadectwo. NO, SIĘ W KOŃCU WYKŁÓCAĆ NIE BĘDĘ...
A, po przemyśleniu sobie wszystkiego w mojej nieogarniętej główce stwierdziłam, że jednak będę tego bloga kontynuować. Nad językiem, w którym piszę na stałe się chyba jeszcze zastanowię. Polski fajny. Angielski lubię, ale pisanie w tym języku mnie w pewien sposób ogranicza- mały zasób słownictwa, te sprawy. A z drugiej strony, to podobno rozwija umiejętności językowe, więc może jednak warto. Swoją drogą, myślałam też nad wariantem, według którego piszę na zmianę. Taka językowa ściepownia. Po niemiecku się lepiej wypowiadać nie będę, bo po roku nauki, tego jakże śpiewnego języka, jedyne zdanie, które umiem powiedzieć PRAWDOPODOBNIE bez błędów, to "Ich habe keine Familie." Ach, ten mój talent do języków.
To nie przedłużając i nie robiąc więcej niepotrzebnego syfu w internecie- witam. Na blogu, który dzięki utracie obserwującego zza biurka Wielkiego Brata prawdopodobnie straci resztkę jakiejkolwiek logiki. Czyli, bardziej zwięźle- witam w moim świecie.
Ekhem, i to chyba tyle. A ten specyficzny nawał postów o niczym był spowodowany przesunięciem się daty wystwiania ocen. Bo jak się okazuje- lepsze więcej syfu, niż mało... właściwie też syfu.

czwartek, 13 czerwca 2013

Lala lala lalalala. Lala lala lalalala. Lalala.

 I should learn German, but... This is not my favourite language. Tomorrow we've got  short performance on the lesson and I really don't know what to speak there. Why German is our subject, in this language is talking only Hitler and Satan. And all Germany.  Maybe it has a sense, it's a big country. Bigger than Polang. It's enough.
And we've got a chemistry test tomorrow too. Life is brutal. I don't remember nothing from lessons. I'm definitely a humanist, nobody won't change it (but few person tried)...
Short post about nothing, because I have to do... something. Starting from trying to print something (I don't know how to use my priner, it's horrible O.o). And I should to learn something for another lessons too. But it's probably thelast day of tests, of 'hard school'. Ekhm, but "Your Marks always can be changed".

środa, 12 czerwca 2013

TOO MUCH CAPS LOCK.

I was talking about the last post? Oh well, whatever, nevermind. So I think, that it's not the last one too. 2 days to English lesson instead 1. Sorry guys, I'll torture you with my texts for few posts. Maybe two..
Well... IT ISN'T RAINING! How?! Rainbow power is back, I was always believing... Nevermind. TODAY IT'S TIME FOR REALISTIC STUPID TEENAGER'S POST. I will try to write something like this. Is it hard to do? I hope, that it isn't.
Doo doo doo doo. I was on SHOPPING. I really hate shopping, it's tiring and just boring. I hate big shops too. The big city jungle. I prefer the forest. But I live in the city. No trees. No flowers. No colors. Just beton. Grey beton. I need some fresh air, not fumes. Back to the shopping (;__;) - I bought a new skirt. Who cares? I care. I never had a skirt. I know, my life was so sad...  In fact I'm probably won't wear it.I bought a T-shirt too. T-shirt with a rabbit. And 'Punk' overprint. Yeah, I'm sooooo alternative.
Really stupid post. About nothing, but maybe it's better. I like to use Caps Lock. IT'S VERY CRAZY UND UNCONVENTIONAL.

wtorek, 11 czerwca 2013

Let the music be your master!

So, it's still raining. Is there any chance for another weather? I really like rain. But it's raining from few weeks, everybody needs some sunshine. Eww, there's a rainbow in the sky. A sign? I don't think so.
And it's raining. I have no energy, I'm so sleepy. I need few hours of sleep, but there's so many in fact necessary things to do... And my endless insomnia... Maybe I'm not helping myself with falling asleep, but the Internet is so wide, there's so many books to read, so many crayons to draw with...
Something else? I'm happy, that I've start to write here something, what's maybe looking a bit like 'Stupid Teeenager's Diary', but I think, that it's better. For society. Society shouldn't read Very Important Philosophical Thuoghts. My thoughts. They're strange, and I don't like them. I don't write here every kind of thought. I've got few. Yeah, my little magical world. Maybe it's a sad world. But every world is like this. There's no place in the world, where everybody is happy, we can only eliminate a little part of sadness.
Oh, whta I'm talking about- SUN WILL SHINE, THERE WILL BE A LOT OF FLOWERS, AND I WILL RUN THROUGH THE MEADOWS WITH OR WITHOUT RAIN, LIKE A REAL HIPPIE!

________________________
... Probably the last post. I know, that I was ending this blog about month ago, but... It was only a homework. And it still is. Now I'm just waiting for grades :)
So, if it'll be the last one- thanks. For this few views. For... not haiting every post with mistakes. And special thanks to Oria- for all the comments, every nice word ^^

środa, 5 czerwca 2013

Lime juice and... No, just juice.

  One of the days, when I'm "happy, but I don't know why". But is it important? I could say, that I'm happy because sun is shining. But it isn't. It's still raining. And by Norwegian weather forecast it will raining tommorow too. And on the next week too. Nevermind, why I'm talking about depressing rain, when I think that the day is positive, and the weather is such great. It is, right?
So, when I'm in good mood, I should do the things, which I don't want to do when I'm just tired and... Just tired. It's probably the only one reason of my bad mood. I'm going to sleep too late, I can't sleep... Back to the positive. I fall in love with the lime juice. I didn't drink it for few years, and from a week I'm drinking it all the time... Who needs food, when we've got juices :)
Short post. But I really should to do something construnctive. I know, that I probably won't do it, but it's better to lie to yourself...

sobota, 1 czerwca 2013

Someday, in the park.

I know, that I should write something- it's end of the school year and my English's mark is dependent of this blog. I don't know, what white here. I haven't got any stupid existential thoughts (maybe it's better- I can't stand, when I'm trying to wrote something smart), so I'll back to the first assumptions of this homework- Answer the qustion- "What's happened today?".
The weather is... nice. If you like rain and wind. So I was sitting with my friend in the park for few hours. We were trying to draw some Gerard's from Hedahe fanarts. Yeah, I can't draw well. But who cares. I like it, anybody won't see it, so what is the problem? Back to the theme- my friend had a T-shirt with overprint "Punk's not dead". When we were drawing, some young punks started to talk about music with us. It was really interesting- punk enthiusiasts and person like me. I'm not into any subculture. Someday, my friend told, that I'm "Rocker with flowers in my hair, but when I want, I can scream 'NO FUTURE' ". Maybe it's true. I'm who I am, it's not complicated. I like all the subcultures, maybe not Emo, they are too artifical for me.  I can being in every group, I think it's better- I can listen to any music I want, I can wear, what I like. It's really comfortable.